Sieeem! ;D
Dziś będzie recenzja gościnna, lecz
pisana moimi rękoma. Testerką moją była moja mamusia kochana
(:-*). Co testowała? Liftingujący krem regenerujący na noc,
liftingujący krem rozświetlający na dzień oraz liftingujący krem
rozświetlający pod oczy.
Zacznę od jej pierwszego miejsca,
czyli:
LIFTINGUJĄCY KREM ROZŚWIETLAJĄCY POD
OCZY.
Konsystencja gęsta, ale dobrze się
wchłania. Zapach neutralny, kolor biały.
Krem jest bardzo wydajny, nie roluje
się, nie uczula i, co najważniejsze, nie szczypie!
Działanie bardzo odpowiada mojej
mamie, ba, uważa to za jeden z najlepszych kosmetyków jakie
używała.
Kosmetyk ten daje, prócz cudownego
rozświetlenia podkówek pod oczami, uczucie niesamowitego luksusu,
który potrzebuje każda kobieta, niezależnie od wieku.
Delikatne drobinki sprawiają że oko
wydaje się jaśniejsze, a co za tym idzie – twarz bardziej świeża
i wypoczęta.
Przy dłuższym stosowaniu zauważalne
jest napięcie skóry. Jedynym minusem jest brak spłycenia
zmarszczek, które na opakowaniu obiecał nam producent ;) Ale ja
wychodzę z założenia, że żaden krem nie jest na tyle skuteczny,
by działał niczym chirurg plastyczny.
Drugie miejsce zajął:
LIFTINGUJĄCY KREM REGENERUJĄCY NA NOC
Konsystencja jest bardzo gęsta, biała
o delikatnym zapachu. Dobrze się rozsmarowuje na twarzy, szybko
wchłania. Nie pozostawia tłustego filmu, ani też nie roluje się.
Należy unikać okolic oczu i ust. Krem jest wydajny.
Działanie jest naprawdę fajne, skóra
momentalnie staje się bardziej napięta, ujędrniona a przy tym
idealnie nawilżona. Niestety efekt napięcia jest dość
krótkotrwały i niestety nie można nazwać go obiecanym przez
producenta liftingiem.
Skóra rano jest pełna blasku i
wypoczęta. Mocno wygładza twarz, przy dłuższym stosowaniu widać
zanik suchych skórek na nosie.
Ostatnie miejsce zajmuje:
LIFTINGUJĄCY KREM ROZŚWITLAJĄCY NA
DZIEŃ
Konsystencja jest gęsta, kolor jest
biały. Rozprowadza się bez problemu, lecz dość kiepsko się
wchłania i trzeba trochę dłużej masować skórę twarzy niż
zazwyczaj. Ale można to uznać nawet za plus ;)
Zapach jest neutralny, praktycznie
niewyczuwalny. W kremie gołym okiem można zobaczyć miliony
świecących drobinek, lecz nie powodujących, że świecimy się jak
„choinki”. Rozświetlenie owszem jest, ale delikatne i z „klasą”.
Buzia po tym kremie jest promienna i
wygląda młodziej i zdrowiej. To jeden z najlepszych produktów
jakie moja mama miała okazje używać.
Świetnie nawilża i wygładza skórę,
poprawiając jej ogólny wygląd. Nie roluje się i nie lepi.
Skóra jest napięta, ale niestety znów
nie ma efektu obiecanego przez producenta, czyli liftingu. Ale i tak
krem jest bardzo dobry!
I to by było na tyle z mojej tołpowej
maminej relacji :P
Kosmetyki do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.